czwartek, 23 maja 2013

Cz. 2 - Amanda

~Rok później. Blair już na samym początku uciekła z miasta, w którym mieszkała do czasu przemiany, jednak teraz została zmuszona do powrotu na kilka dni.~

Wybiegłam z domu trzaskając drzwiami. Nie wiedziałam, gdzie mam iść, więc po prostu gnałam przed siebie. Chwilę kluczyłam między uliczkami, a po chwili skierowałam się w stronę lasu. To jedyne miejsce, gdzie mogę swobodnie myśleć. Niestety, nie było mi dane dotrzeć tam spokojnie. Przez własną nieuwagę wpadłam na kogoś i się przewróciłam. Już miałam się wydrzeć na tą osobę, żeby bardziej uważała, ale kiedy podniosłam wzrok niemal mnie zamurowało.
-Amanda? - Wyszeptałam, spoglądając na nieco wyższą ode mnie dziewczynę o rudych włosach zaplecionych w gruby warkocz. Wlepiła we mnie zielone oczy, mrużąc je i marszcząc czoło.
-Blair? - Zapytała, a moja twarz momentalnie się rozpromieniła. Szybko wstałam, kiwając głową na "tak". Ona również szeroko się uśmiechnęła i mocno mnie przytuliła, nie zwracając uwagi na to, czy się duszę, czy nie. Odwzajemniłam uścisk bez chwili wahania. Tak dawno jej nie widziałam! Po chwili dziewczyna odsunęła mnie na odległość ramion. Jej twarz znów przybrała skupiony wyraz. Widziałam, że z niepokojem spogląda na mój rozmazany od płaczu tusz do rzęs. Musiała się teraz zastanawiać, co się stało. Mój wzrok natomiast z jej twarzy przeniósł się teraz na szyję dziewczyny. Kiedy zobaczyłam, że nie ma już naszego jakże wysłużonego wisiorka przyjaźni, bezwiednie uniosłam dłoń i zacisnęłam ją na własnym. Dostrzegła to i uniosła rękę, na wysokość moich oczu. Na jej nadgarstku dostrzegłam owy wisiorek i momentalnie moje usta znów ozdobił lekki uśmiech.Opuściła rękę i dopiero wtedy postanowiła się odezwać.
-A więc, Blair... Co się stało?- Żadnego "jak tam?", ani nic podobnego. Wiedziała doskonale, że odpowiedź brzmiałaby "wszystko ok" mimo, że nic nie jest "ok". Za to ją właśnie kocham. Nie zwracając uwagi na to, że nie widziałyśmy się od mojego wyjazdu, była w stanie od razu zapytać co się stało i być chętną do wysłuchania mnie. No tak... To już prawie rok....
-Chodź. - Chwyciłam ją za rękę i bez słowa wyjaśnienia pociągnęłam w stronę naszej polany. Wiedziałam dokładnie, jak tam trafić... Takich rzeczy się nie zapomina. Jestem pewna, że i za 10 lat znałabym drogę...

~Godzinę później~

-Rozumiem. Ale dlaczego tak nagle zniknęłaś? - Spojrzała na mnie Am. Ona nadal nie wiedziała... Westchnęłam cicho, spoglądając na ziemię, która była jakieś 3-4 metry niżej. Znów siedziałyśmy na naszym drzewie. Jak za dawnych lat... Dobrze, że coś mnie podkusiło, aby wrócić do tego miasta. Dobrze, że ona nadal tu była.- No i... Blair, dlaczego Ty jesteś taka.. Inna?
-Jaka? - Zapytałam, podnosząc głowę. Jej pytanie naprawdę mnie zaskoczyło.- Co masz na myśli, mówiąc "inna"?
-No bo... Kiedy mnie dotknęłaś, czułam jakby to nie była Twoja dłoń, tylko lód. Masz czerwone oczy. I kiedy wchodziłaś na drzewo... Zrobiłaś to zbyt szybko. - Oznajmiła. Nagle jej oczy przybrały zupełnie inny wyraz, a źrenice powiększyły się. Już dopasowała elementy układanki...- Czy Ty...
-Tak, Am. - Przerwałam jej.- Dlatego zniknęłam. Musiałam. Inaczej byłabym teraz jedynie niewielką ilością lodowatej krwi zamkniętej w fiolce tego, kto mnie dopadł. - Ponownie wpatrzyłam się w ziemię. Kontem oka dostrzegłam, że twarz Amandy przybrała kamienny wyraz. Wiedziała, że mam rację.
-Przemień mnie. - Wypaliła po jakieś minucie milczenia. Podskoczyłam jak oparzona. Co ona właśnie powiedziała? Że mam ją przemienić?!
-C-co?- Wydukałam po chwili. Am spoglądała na mnie tak stanowczo, że ciężko było mi wytrzymać jej wzrok. Była tak zdeterminowana, chciała dopiąć swego...
-To, co słyszałaś. Przemień mnie. - Głos mojej przyjaciółki był jeszcze gorszy, niż jej spojrzenie. Czułam się, jakby właśnie zażądała, abym ją zabiła.
-Nie mogę. - Odpowiedziałam, równie stanowczym tonem. Nie... Raczej chciałam, by moje słowa tak zabrzmiały. Niestety, Amandzie nigdy nie dorównam...
-Zgadzam się. Nie możesz, Ty musisz. - Posłała mi tryumfujący uśmiech. Pokręciłam głową.
-Nie. Nic nie muszę, a Ty nie możesz mi rozkazywać. - Starałam się zachować opanowany ton, co nie było łatwe. Ostatnio zbyt często tracę kontrolę nad emocjami.- Nie mogę, rozumiesz? To nie jest życie, jakiego chcesz. Nawet nie próbuj sobie wyobrażać, jak to jest. Cały czas uciekasz... Po za tym- teraz nawet gdybym chciała, to lepiej nie ryzykować. Namierzyli mnie.
-Wiem. - Odparła, a ja spojrzałam na nią zaskoczona.
-Jak to?
-Mam Cię zabić. - Odparła ruda, a moje oczy dosłownie wyszły na wierzch.
-CO?! - Niemal spadłam  z gałęzi.
-Dlatego musisz mnie przemienić. - Dziewczyna szczególny nacisk położyła na słowo "musisz"... Nie zmieniła tonu, cały czas mówiła tym stanowczym, opanowanym i na swój sposób chłodnym głosem. Przyłożyłam dłoń do czoła i z głośnym świstem wypuściłam powietrze. Nie... To nie może być prawda. Spotykam Amandę, ona chce być przemieniona... I jeszcze do tego ma mnie zabić! No i co ja mam teraz niby zrobić? Pięknie, Blair. Wpakowałaś się w sam środek tego wszystkiego... Leo, Jack, Rosalie, Charlotte i teraz jeszcze Amanda... To jakieś chore! Dlaczego akurat ja? -Blair?
-Co? - Zdezorientowana spojrzałam na rudowłosą.
-Eh.. Blair, nic się nie zmieniłaś. Chcesz dobrze, ale będzie źle. Nie mogę już wrócić, nie rozumiesz? - Po raz pierwszy od początku naszej rozmowy dostrzegłam w jej oczach... Strach? Tak, to był strach. Ale przed czym? -Nie mogę wrócić, bo się dowiedzą. Dowiedzą się, że byłam blisko Ciebie. A to będzie znaczyło, że Cię nie zabiłam. Doskonale znasz zasady. Nie mogę wrócić, póki nie dokończę misji, bądź stanie się coś, co mi to uniemożliwi. A nic takiego się nie stało. -  Jej głos już nie był taki stanowczy... Teraz przepełniało go raczej zrezygnowanie, pomieszane ze strachem i czymś, czego nadal nie potrafiłam zdefiniować.
Westchnęłam cicho i opuściłam głowę.
-Dobrze. - Wyszeptałam.- Dobrze, ale to zła decyzja.
_________________________________________________________
No i jest... Część 2... Co prawda miało jej nie być, a to miało być na zupełnie inny temat, ale wiecie, jak to jest... Coś się chce, a coś innego wychodzi xD
Od razu mówię, że pewnie jest to tak beznadziejne, jak poprzednia część (którą tak swoją drogą zaraz kończę ostatecznie poprawiać, ale są to drobne poprawki dotyczące raczej powtórek, przecinków itd., których i ta część nie uniknie), ale zdecydowałam się dodać.Mam nadzieję, że nie wypala oczu aż tak bardzo, jak myślę xDD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz