~Rok później. Blair już na samym początku uciekła z miasta, w którym mieszkała do czasu przemiany, jednak teraz została zmuszona do powrotu na kilka dni.~
Wybiegłam z domu trzaskając drzwiami. Nie wiedziałam, gdzie mam iść,
więc po prostu gnałam przed siebie. Chwilę kluczyłam między uliczkami, a
po chwili skierowałam się w stronę lasu. To jedyne miejsce, gdzie mogę
swobodnie myśleć. Niestety, nie było mi dane dotrzeć tam spokojnie.
Przez własną nieuwagę wpadłam na kogoś i się przewróciłam. Już miałam
się wydrzeć na tą osobę, żeby bardziej uważała, ale kiedy podniosłam
wzrok niemal mnie zamurowało.
-Amanda? - Wyszeptałam, spoglądając
na nieco wyższą ode mnie dziewczynę o rudych włosach zaplecionych w
gruby warkocz. Wlepiła we mnie zielone oczy, mrużąc je i marszcząc
czoło.
-Blair? - Zapytała, a moja twarz momentalnie się
rozpromieniła. Szybko wstałam, kiwając głową na "tak". Ona również
szeroko się uśmiechnęła i mocno mnie przytuliła, nie zwracając uwagi na
to, czy się duszę, czy nie. Odwzajemniłam uścisk bez chwili wahania. Tak
dawno jej nie widziałam! Po chwili dziewczyna odsunęła mnie na
odległość ramion. Jej twarz znów przybrała skupiony wyraz. Widziałam, że
z niepokojem spogląda na mój rozmazany od płaczu tusz do rzęs. Musiała
się teraz zastanawiać, co się stało. Mój wzrok natomiast z jej twarzy
przeniósł się teraz na szyję dziewczyny. Kiedy zobaczyłam, że nie ma już
naszego jakże wysłużonego wisiorka przyjaźni, bezwiednie uniosłam dłoń i
zacisnęłam ją na własnym. Dostrzegła to i uniosła rękę, na wysokość
moich oczu. Na jej nadgarstku dostrzegłam owy wisiorek i momentalnie
moje usta znów ozdobił lekki uśmiech.Opuściła rękę i dopiero wtedy
postanowiła się odezwać.
-A więc, Blair... Co się stało?- Żadnego
"jak tam?", ani nic podobnego. Wiedziała doskonale, że odpowiedź
brzmiałaby "wszystko ok" mimo, że nic nie jest "ok". Za to ją właśnie
kocham. Nie zwracając uwagi na to, że nie widziałyśmy się od mojego
wyjazdu, była w stanie od razu zapytać co się stało i być chętną do
wysłuchania mnie. No tak... To już prawie rok....
-Chodź. -
Chwyciłam ją za rękę i bez słowa wyjaśnienia pociągnęłam w stronę naszej
polany. Wiedziałam dokładnie, jak tam trafić... Takich rzeczy się nie
zapomina. Jestem pewna, że i za 10 lat znałabym drogę...
~Godzinę później~
-Rozumiem.
Ale dlaczego tak nagle zniknęłaś? - Spojrzała na mnie Am. Ona nadal nie
wiedziała... Westchnęłam cicho, spoglądając na ziemię, która była
jakieś 3-4 metry niżej. Znów siedziałyśmy na naszym drzewie. Jak za
dawnych lat... Dobrze, że coś mnie podkusiło, aby wrócić do tego miasta.
Dobrze, że ona nadal tu była.- No i... Blair, dlaczego Ty jesteś taka..
Inna?
-Jaka? - Zapytałam, podnosząc głowę. Jej pytanie naprawdę mnie zaskoczyło.- Co masz na myśli, mówiąc "inna"?
-No
bo... Kiedy mnie dotknęłaś, czułam jakby to nie była Twoja dłoń, tylko
lód. Masz czerwone oczy. I kiedy wchodziłaś na drzewo... Zrobiłaś to
zbyt szybko. - Oznajmiła. Nagle jej oczy przybrały zupełnie inny wyraz, a
źrenice powiększyły się. Już dopasowała elementy układanki...- Czy
Ty...
-Tak, Am. - Przerwałam jej.- Dlatego zniknęłam. Musiałam.
Inaczej byłabym teraz jedynie niewielką ilością lodowatej krwi
zamkniętej w fiolce tego, kto mnie dopadł. - Ponownie wpatrzyłam się w
ziemię. Kontem oka dostrzegłam, że twarz Amandy przybrała kamienny
wyraz. Wiedziała, że mam rację.
-Przemień mnie. - Wypaliła po
jakieś minucie milczenia. Podskoczyłam jak oparzona. Co ona właśnie
powiedziała? Że mam ją przemienić?!
-C-co?- Wydukałam po chwili.
Am spoglądała na mnie tak stanowczo, że ciężko było mi wytrzymać jej
wzrok. Była tak zdeterminowana, chciała dopiąć swego...
-To,
co słyszałaś. Przemień mnie. - Głos mojej przyjaciółki był jeszcze
gorszy, niż jej spojrzenie. Czułam się, jakby właśnie zażądała, abym ją
zabiła.
-Nie mogę. - Odpowiedziałam, równie stanowczym tonem.
Nie... Raczej chciałam, by moje słowa tak zabrzmiały. Niestety, Amandzie
nigdy nie dorównam...
-Zgadzam się. Nie możesz, Ty musisz. - Posłała mi tryumfujący uśmiech. Pokręciłam głową.
-Nie.
Nic nie muszę, a Ty nie możesz mi rozkazywać. - Starałam się zachować
opanowany ton, co nie było łatwe. Ostatnio zbyt często tracę kontrolę
nad emocjami.- Nie mogę, rozumiesz? To nie jest życie, jakiego chcesz.
Nawet nie próbuj sobie wyobrażać, jak to jest. Cały czas uciekasz... Po za tym- teraz nawet gdybym chciała, to lepiej nie ryzykować. Namierzyli mnie.
-Wiem. - Odparła, a ja spojrzałam na nią zaskoczona.
-Jak to?
-Mam Cię zabić. - Odparła ruda, a moje oczy dosłownie wyszły na wierzch.
-CO?! - Niemal spadłam z gałęzi.
-Dlatego
musisz mnie przemienić. - Dziewczyna szczególny nacisk położyła na
słowo "musisz"... Nie zmieniła tonu, cały czas mówiła tym stanowczym,
opanowanym i na swój sposób chłodnym głosem. Przyłożyłam dłoń do czoła i
z głośnym świstem wypuściłam powietrze. Nie... To nie może być prawda.
Spotykam Amandę, ona chce być przemieniona... I jeszcze do tego ma mnie
zabić! No i co ja mam teraz niby zrobić? Pięknie, Blair. Wpakowałaś się w
sam środek tego wszystkiego... Leo, Jack, Rosalie, Charlotte i teraz jeszcze
Amanda... To jakieś chore! Dlaczego akurat ja? -Blair?
-Co? - Zdezorientowana spojrzałam na rudowłosą.
-Eh.. Blair, nic się nie zmieniłaś. Chcesz dobrze, ale będzie źle. Nie mogę już wrócić, nie rozumiesz? - Po raz pierwszy od początku naszej rozmowy dostrzegłam w jej oczach... Strach? Tak, to był strach. Ale przed czym? -Nie mogę wrócić, bo się dowiedzą. Dowiedzą się, że byłam blisko Ciebie. A to będzie znaczyło, że Cię nie zabiłam. Doskonale znasz zasady. Nie mogę wrócić, póki nie dokończę misji, bądź stanie się coś, co mi to uniemożliwi. A nic takiego się nie stało. - Jej głos już nie był taki stanowczy... Teraz przepełniało go raczej zrezygnowanie, pomieszane ze strachem i czymś, czego nadal nie potrafiłam zdefiniować.
Westchnęłam cicho i opuściłam głowę.
-Dobrze. - Wyszeptałam.- Dobrze, ale to zła decyzja.
_________________________________________________________
No i jest... Część 2... Co prawda miało jej nie być, a to miało być na zupełnie inny temat, ale wiecie, jak to jest... Coś się chce, a coś innego wychodzi xD
Od razu mówię, że pewnie jest to tak beznadziejne, jak poprzednia część (którą tak swoją drogą zaraz kończę ostatecznie poprawiać, ale są to drobne poprawki dotyczące raczej powtórek, przecinków itd., których i ta część nie uniknie), ale zdecydowałam się dodać.Mam nadzieję, że nie wypala oczu aż tak bardzo, jak myślę xDD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz