~Rok później. Blair już na samym początku uciekła z miasta, w którym mieszkała do czasu przemiany, jednak teraz została zmuszona do powrotu na kilka dni.~
Wybiegłam z domu trzaskając drzwiami. Nie wiedziałam, gdzie mam iść,
więc po prostu gnałam przed siebie. Chwilę kluczyłam między uliczkami, a
po chwili skierowałam się w stronę lasu. To jedyne miejsce, gdzie mogę
swobodnie myśleć. Niestety, nie było mi dane dotrzeć tam spokojnie.
Przez własną nieuwagę wpadłam na kogoś i się przewróciłam. Już miałam
się wydrzeć na tą osobę, żeby bardziej uważała, ale kiedy podniosłam
wzrok niemal mnie zamurowało.
-Amanda? - Wyszeptałam, spoglądając
na nieco wyższą ode mnie dziewczynę o rudych włosach zaplecionych w
gruby warkocz. Wlepiła we mnie zielone oczy, mrużąc je i marszcząc
czoło.
-Blair? - Zapytała, a moja twarz momentalnie się
rozpromieniła. Szybko wstałam, kiwając głową na "tak". Ona również
szeroko się uśmiechnęła i mocno mnie przytuliła, nie zwracając uwagi na
to, czy się duszę, czy nie. Odwzajemniłam uścisk bez chwili wahania. Tak
dawno jej nie widziałam! Po chwili dziewczyna odsunęła mnie na
odległość ramion. Jej twarz znów przybrała skupiony wyraz. Widziałam, że
z niepokojem spogląda na mój rozmazany od płaczu tusz do rzęs. Musiała
się teraz zastanawiać, co się stało. Mój wzrok natomiast z jej twarzy
przeniósł się teraz na szyję dziewczyny. Kiedy zobaczyłam, że nie ma już
naszego jakże wysłużonego wisiorka przyjaźni, bezwiednie uniosłam dłoń i
zacisnęłam ją na własnym. Dostrzegła to i uniosła rękę, na wysokość
moich oczu. Na jej nadgarstku dostrzegłam owy wisiorek i momentalnie
moje usta znów ozdobił lekki uśmiech.Opuściła rękę i dopiero wtedy
postanowiła się odezwać.
-A więc, Blair... Co się stało?- Żadnego
"jak tam?", ani nic podobnego. Wiedziała doskonale, że odpowiedź
brzmiałaby "wszystko ok" mimo, że nic nie jest "ok". Za to ją właśnie
kocham. Nie zwracając uwagi na to, że nie widziałyśmy się od mojego
wyjazdu, była w stanie od razu zapytać co się stało i być chętną do
wysłuchania mnie. No tak... To już prawie rok....
-Chodź. -
Chwyciłam ją za rękę i bez słowa wyjaśnienia pociągnęłam w stronę naszej
polany. Wiedziałam dokładnie, jak tam trafić... Takich rzeczy się nie
zapomina. Jestem pewna, że i za 10 lat znałabym drogę...
~Godzinę później~
-Rozumiem.
Ale dlaczego tak nagle zniknęłaś? - Spojrzała na mnie Am. Ona nadal nie
wiedziała... Westchnęłam cicho, spoglądając na ziemię, która była
jakieś 3-4 metry niżej. Znów siedziałyśmy na naszym drzewie. Jak za
dawnych lat... Dobrze, że coś mnie podkusiło, aby wrócić do tego miasta.
Dobrze, że ona nadal tu była.- No i... Blair, dlaczego Ty jesteś taka..
Inna?
-Jaka? - Zapytałam, podnosząc głowę. Jej pytanie naprawdę mnie zaskoczyło.- Co masz na myśli, mówiąc "inna"?
-No
bo... Kiedy mnie dotknęłaś, czułam jakby to nie była Twoja dłoń, tylko
lód. Masz czerwone oczy. I kiedy wchodziłaś na drzewo... Zrobiłaś to
zbyt szybko. - Oznajmiła. Nagle jej oczy przybrały zupełnie inny wyraz, a
źrenice powiększyły się. Już dopasowała elementy układanki...- Czy
Ty...
-Tak, Am. - Przerwałam jej.- Dlatego zniknęłam. Musiałam.
Inaczej byłabym teraz jedynie niewielką ilością lodowatej krwi
zamkniętej w fiolce tego, kto mnie dopadł. - Ponownie wpatrzyłam się w
ziemię. Kontem oka dostrzegłam, że twarz Amandy przybrała kamienny
wyraz. Wiedziała, że mam rację.
-Przemień mnie. - Wypaliła po
jakieś minucie milczenia. Podskoczyłam jak oparzona. Co ona właśnie
powiedziała? Że mam ją przemienić?!
-C-co?- Wydukałam po chwili.
Am spoglądała na mnie tak stanowczo, że ciężko było mi wytrzymać jej
wzrok. Była tak zdeterminowana, chciała dopiąć swego...
-To,
co słyszałaś. Przemień mnie. - Głos mojej przyjaciółki był jeszcze
gorszy, niż jej spojrzenie. Czułam się, jakby właśnie zażądała, abym ją
zabiła.
-Nie mogę. - Odpowiedziałam, równie stanowczym tonem.
Nie... Raczej chciałam, by moje słowa tak zabrzmiały. Niestety, Amandzie
nigdy nie dorównam...
-Zgadzam się. Nie możesz, Ty musisz. - Posłała mi tryumfujący uśmiech. Pokręciłam głową.
-Nie.
Nic nie muszę, a Ty nie możesz mi rozkazywać. - Starałam się zachować
opanowany ton, co nie było łatwe. Ostatnio zbyt często tracę kontrolę
nad emocjami.- Nie mogę, rozumiesz? To nie jest życie, jakiego chcesz.
Nawet nie próbuj sobie wyobrażać, jak to jest. Cały czas uciekasz... Po za tym- teraz nawet gdybym chciała, to lepiej nie ryzykować. Namierzyli mnie.
-Wiem. - Odparła, a ja spojrzałam na nią zaskoczona.
-Jak to?
-Mam Cię zabić. - Odparła ruda, a moje oczy dosłownie wyszły na wierzch.
-CO?! - Niemal spadłam z gałęzi.
-Dlatego
musisz mnie przemienić. - Dziewczyna szczególny nacisk położyła na
słowo "musisz"... Nie zmieniła tonu, cały czas mówiła tym stanowczym,
opanowanym i na swój sposób chłodnym głosem. Przyłożyłam dłoń do czoła i
z głośnym świstem wypuściłam powietrze. Nie... To nie może być prawda.
Spotykam Amandę, ona chce być przemieniona... I jeszcze do tego ma mnie
zabić! No i co ja mam teraz niby zrobić? Pięknie, Blair. Wpakowałaś się w
sam środek tego wszystkiego... Leo, Jack, Rosalie, Charlotte i teraz jeszcze
Amanda... To jakieś chore! Dlaczego akurat ja? -Blair?
-Co? - Zdezorientowana spojrzałam na rudowłosą.
-Eh.. Blair, nic się nie zmieniłaś. Chcesz dobrze, ale będzie źle. Nie mogę już wrócić, nie rozumiesz? - Po raz pierwszy od początku naszej rozmowy dostrzegłam w jej oczach... Strach? Tak, to był strach. Ale przed czym? -Nie mogę wrócić, bo się dowiedzą. Dowiedzą się, że byłam blisko Ciebie. A to będzie znaczyło, że Cię nie zabiłam. Doskonale znasz zasady. Nie mogę wrócić, póki nie dokończę misji, bądź stanie się coś, co mi to uniemożliwi. A nic takiego się nie stało. - Jej głos już nie był taki stanowczy... Teraz przepełniało go raczej zrezygnowanie, pomieszane ze strachem i czymś, czego nadal nie potrafiłam zdefiniować.
Westchnęłam cicho i opuściłam głowę.
-Dobrze. - Wyszeptałam.- Dobrze, ale to zła decyzja.
_________________________________________________________
No i jest... Część 2... Co prawda miało jej nie być, a to miało być na zupełnie inny temat, ale wiecie, jak to jest... Coś się chce, a coś innego wychodzi xD
Od razu mówię, że pewnie jest to tak beznadziejne, jak poprzednia część (którą tak swoją drogą zaraz kończę ostatecznie poprawiać, ale są to drobne poprawki dotyczące raczej powtórek, przecinków itd., których i ta część nie uniknie), ale zdecydowałam się dodać.Mam nadzieję, że nie wypala oczu aż tak bardzo, jak myślę xDD
czwartek, 23 maja 2013
No nareszcie -.-
Hej.
WRESZCIE udało mi się odzyskać mojego gmaila. Ktoś mi się chyba włamał i zmienił hasło.. Eh. No trudno. W każdym razie już jestem ;3
Ta... Wszystko jest takie inne. Co chwilę czuję, że zaraz się rozpłaczę, a przecież miało być dobrze. Miało. Fajnie, że jak zawsze mi wszystko wychodzi. Tak łatwo jest mi teraz grać szczęście... Dużo łatwiej, niż kiedyś. Czemu? Nie mam pojęcia, czemu teraz tak łatwo przychodzi mi okłamywanie innych, że jest ok. Z jednej strony niby wszyscy wiedzą, że nie jest. No, prawie wszyscy. Ale... I tak przecież w pewnym sensie kłamię, co nie? Udaję, że jest naprawdę ok. A nie jest. Nic nie jest. Nie chcę za wiele pisać, mam świadomość, że tego posta może zobaczyć za dużo niepowołanych oczek. Komu będę chciała, temu się pozwierzam, ale i tak większość czytających owego posta nie będzie wiedziała nic. Jaka większość... Chyba raczej wszyscy. Nie, nikt nie wie o mnie wszystkiego. Są takie tematy, których nie ruszę nigdy i z których nie zwierzam się nikomu, nawet jeśli mam taką ochotę. Nie łudź się Szatanie, że Ci się wygadam ze wszystkiego jak leci. I tak nie zrozumiesz, a mi się po uszach oberwie za głupotę. xDD Tak, jestem głupia. Robię coś, a potem myślę. Eh... Taka ja.
Zmieniając temat (chociaż nie zupełnie, bo znowu odwołam się do własnej głupoty). Dlaczego jestem taka głupia i wenę mam ZAWSZE na polaku i to jeszcze w czasie sprawdzianu?! Co prawda udało mi się to jakoś spożytkować, bo napisałam opowiadanie (którego tak w zasadzie nie skończyłam, bo zabrakło mi miejsca...). Inna sprawa, że miałam napisać na temat: "Gdybym miała czapkę niewidkę to... Co zrobiłbyś dla innych, a co dla siebie?", a napisałam o tym, że El znajduje czapkę niewidkę na starym strychu, a następnie podsłuchuje sobie z jej pomocą rozmowę Nib i Nagato w czasie której dowiaduje się o jakichś tam problemach Nibci, związanych z jakimiś tam kryształami (sprytna ja ominęła oczywiście cały ten wątek i w zasadzie nie wiadomo o co chodzi). No i potem upiera się, że jej pomoże... Znaczy chce wykraść listy (nie pytajcie czyje i o czym, bo tego też nie było w opowiadaniu...) i coś jeszcze (nie pamiętam co). Na koniec (pfu... Jaki koniec? To mi zajęło połowę opowiadania...) jest wielce wzruszająca scena, w czasie której El i Nib się tulą i wbijają sobie nawzajem do łebków, że jedna nie może tak ryzykować dla drugiej xDDD.
Jestem ciekawa, czy moja polonistka da mi punkta za pisanie na temat xD Ale szczerze wątpię. Chociaż tak w sumie, to napisałam przecież co bym zrobiła (pisałam w pierwszej osobie) dla innych i to uargumentowałam (jeśli za argument można uznać "jesteś moją przyjaciółką i Cię nie zostawię.")... Nie napisałam chyba, co bym zrobiła dla siebie... Ale była ta cała czapka itd... Może będzie 0,5 pkt. xDD Potem napiszę.
To opowiadanie było jako-taką kontynuacją poprzedniego (poprzednie było opisem sytuacji na temat "Niewysłany list" i zajęło mi prawie dwie strony, podczas gdy miałam napisać jakieś 5 zdań...). Dobrze, że chyba to był ostatni sprawdzian z opowiadaniem, bo jeszcze trochę i moja polonistka by chyba zaczęła mnie ochrzaniać za te wszystkie mało realne postaci o kolorowych oczach, włosach i przemieszczające się z ogromną prędkością, czytających w myślach i ciągłych kłótniach między nimi xDD. Dodajmy, że ona nie gustuje w fantasy...
No nic, taka moja wena... A swoją drogą, to chyba zaraz coś napiszę. Albo może przepiszę tamten opis sytuacji. Ale to się jeszcze zobaczy.
Do kiedyś :3 (może jeszcze dzisiaj, jak uda mi się napisać to opowiadanie)
WRESZCIE udało mi się odzyskać mojego gmaila. Ktoś mi się chyba włamał i zmienił hasło.. Eh. No trudno. W każdym razie już jestem ;3
Ta... Wszystko jest takie inne. Co chwilę czuję, że zaraz się rozpłaczę, a przecież miało być dobrze. Miało. Fajnie, że jak zawsze mi wszystko wychodzi. Tak łatwo jest mi teraz grać szczęście... Dużo łatwiej, niż kiedyś. Czemu? Nie mam pojęcia, czemu teraz tak łatwo przychodzi mi okłamywanie innych, że jest ok. Z jednej strony niby wszyscy wiedzą, że nie jest. No, prawie wszyscy. Ale... I tak przecież w pewnym sensie kłamię, co nie? Udaję, że jest naprawdę ok. A nie jest. Nic nie jest. Nie chcę za wiele pisać, mam świadomość, że tego posta może zobaczyć za dużo niepowołanych oczek. Komu będę chciała, temu się pozwierzam, ale i tak większość czytających owego posta nie będzie wiedziała nic. Jaka większość... Chyba raczej wszyscy. Nie, nikt nie wie o mnie wszystkiego. Są takie tematy, których nie ruszę nigdy i z których nie zwierzam się nikomu, nawet jeśli mam taką ochotę. Nie łudź się Szatanie, że Ci się wygadam ze wszystkiego jak leci. I tak nie zrozumiesz, a mi się po uszach oberwie za głupotę. xDD Tak, jestem głupia. Robię coś, a potem myślę. Eh... Taka ja.
Zmieniając temat (chociaż nie zupełnie, bo znowu odwołam się do własnej głupoty). Dlaczego jestem taka głupia i wenę mam ZAWSZE na polaku i to jeszcze w czasie sprawdzianu?! Co prawda udało mi się to jakoś spożytkować, bo napisałam opowiadanie (którego tak w zasadzie nie skończyłam, bo zabrakło mi miejsca...). Inna sprawa, że miałam napisać na temat: "Gdybym miała czapkę niewidkę to... Co zrobiłbyś dla innych, a co dla siebie?", a napisałam o tym, że El znajduje czapkę niewidkę na starym strychu, a następnie podsłuchuje sobie z jej pomocą rozmowę Nib i Nagato w czasie której dowiaduje się o jakichś tam problemach Nibci, związanych z jakimiś tam kryształami (sprytna ja ominęła oczywiście cały ten wątek i w zasadzie nie wiadomo o co chodzi). No i potem upiera się, że jej pomoże... Znaczy chce wykraść listy (nie pytajcie czyje i o czym, bo tego też nie było w opowiadaniu...) i coś jeszcze (nie pamiętam co). Na koniec (pfu... Jaki koniec? To mi zajęło połowę opowiadania...) jest wielce wzruszająca scena, w czasie której El i Nib się tulą i wbijają sobie nawzajem do łebków, że jedna nie może tak ryzykować dla drugiej xDDD.
Jestem ciekawa, czy moja polonistka da mi punkta za pisanie na temat xD Ale szczerze wątpię. Chociaż tak w sumie, to napisałam przecież co bym zrobiła (pisałam w pierwszej osobie) dla innych i to uargumentowałam (jeśli za argument można uznać "jesteś moją przyjaciółką i Cię nie zostawię.")... Nie napisałam chyba, co bym zrobiła dla siebie... Ale była ta cała czapka itd... Może będzie 0,5 pkt. xDD Potem napiszę.
To opowiadanie było jako-taką kontynuacją poprzedniego (poprzednie było opisem sytuacji na temat "Niewysłany list" i zajęło mi prawie dwie strony, podczas gdy miałam napisać jakieś 5 zdań...). Dobrze, że chyba to był ostatni sprawdzian z opowiadaniem, bo jeszcze trochę i moja polonistka by chyba zaczęła mnie ochrzaniać za te wszystkie mało realne postaci o kolorowych oczach, włosach i przemieszczające się z ogromną prędkością, czytających w myślach i ciągłych kłótniach między nimi xDD. Dodajmy, że ona nie gustuje w fantasy...
No nic, taka moja wena... A swoją drogą, to chyba zaraz coś napiszę. Albo może przepiszę tamten opis sytuacji. Ale to się jeszcze zobaczy.
Do kiedyś :3 (może jeszcze dzisiaj, jak uda mi się napisać to opowiadanie)
czwartek, 9 maja 2013
Yeah! ;3
Epicko spędzony dzień z moimi kochanym kumpelami 4ever- Klaudią i Zuzą. ;3 Naprawdę fajno było... Nie mam czasu się rozpisywać, ale kij z tym. Było fajnie, więc jest spoko xDD

To właśnie my dzisiaj xDD Więcej tego na fejsiku, ale nie chce mi się wszystkich wstawiać xDD
Szatanie, nie mów, która to ja. Niech się inni potrudzą i zgadują :P

To właśnie my dzisiaj xDD Więcej tego na fejsiku, ale nie chce mi się wszystkich wstawiać xDD
Szatanie, nie mów, która to ja. Niech się inni potrudzą i zgadują :P
wtorek, 7 maja 2013
Cz. 1 - Portret
Weszłam powoli do pustego domu. Rozejrzałam się uważnie. Stałam w pustym korytarzu. Nic, kompletnie nic. Gołe ściany i parkiet. No, może nie całkiem gołe. Odłaziła z nich przecież jakaś stara, pożółkła tapeta. Ruszyłam powoli przed siebie. W zasadzie nie miałam wiele zrobić. Tylko sprawdzić dom. W dodatku było 90% szans na to, że nie będzie tam nikogo. Mimo to położyłam dłoń na nożu. Czułam się pewniej. Z długiego korytarza weszłam do pomieszczenia, będącego niegdyś salonem. Na ścianach w całym pokoju wisiały portrety. Było ciemno, wszystkie okna zostały zabite deskami. Tylko nieliczne promienie światła dostawały się do środka. Podeszłam bliżej jednego z obrazów, aby mu się przyjrzeć. Była na nim blond dziewczyna, niewiele starsza ode mnie. Był to stary obraz, w prawym dolnym rogu dostrzegłam datę. 1763 r. Otworzyłam szeroko oczy. Jak to?! Tych obrazów nie powinno tutaj wcale być... A jeszcze tak starych! To naprawdę dziwne. Nagle w korytarzu usłyszałam kroki. Spanikowana podbiegłam najciszej jak się dało do drzwi w rogu pokoju i się za nimi schowałam. Po chwili do pokoju weszła dziewczyna w moim wieku, a za nią chłopak. Mógł być może z dwa lata starszy. Oboje mieli niezwykle bladą cerę...
-Czujesz?- zapytała dziewczyna o długich blond włosach. Oczy otworzyły mi się jeszcze szerzej. Przecież ona była na tamtym obrazie!
-Tak... Człowiek.- Stwierdził chłopak. On z kolei miał czarne, krótko przycięte włosy. Oboje się uśmiechali. Już wszystko do mnie dotarło. Jak mogłam nie zauważyć? Przecież wyraźnie słyszałam, że to właśnie w tym domu...
-W dodatku nadal tu jest.- Stwierdziła blondynka, przerywając tym samym moje rozmyślania. W tym momencie, jak na komendę odwrócili się w moją stronę. Wiedziałam już, że są pewni, iż ja tu jestem. W parę sekund znaleźli się obok mnie. Odetchnęłam powoli, wpatrując się w nich tępo. Byłam w pełni świadoma, że są wampirami. Było to po nich widać. Ale w końcu ja sama byłam tylko "zwykłym" człowiekiem. Co mogłam zrobić? Nic. A jednak... Ja również miałam tajną broń. Tajne zdolności... Niewielu ludzi o nich wiedziało.
-O... Nie boisz się?- Zakpił chłopak.
-Nie. Nie mam czego.- Odpowiedziałam mu z szyderczym uśmiechem. Nie widzieli, że dłonią zaznaczam symbole na rękojeści noża.
-Jaka odważna.- Uśmiechnęła się szerzej dziewczyna i dotknęła porcelanową dłonią mojego policzka. Była lodowata.
-Nie za zimno Ci?- Zapytałam z fałszywie zatroskaną miną.
-Nie, dziękuję.- Odpowiedziała blondynka z przesłodzonym uśmiechem. Po chwili na mojej dłoni pojawił się płomień. Uniosłam ją na wysokość ust dziewczyny.
-Jesteś pewna?- Zadałam jej kolejne pytanie. Zaskoczona dziewczyna odskoczyła ode mnie. Wykorzystałam to i machnęłam jej płomieniem przed twarzą, aby po chwili to samo uczynić wobec chłopaka. On również się odsunął. Uśmiechnęłam się złośliwie. Złączyłam płasko obie dłonie, a ciepły, muskający lekko moje ciało ogień zaczął się powiększać, stopniowo zajmując całą powierzchnię moich palców. Nie spuszczałam wzroku z obojga moich przeciwników. Mieli nieznaczną przewagę. Jednak do tej pory pozbyłam się już kilku wampirów, czemu nie mieliby być następni? Nie... Wysłano mnie z misją sprawdzenia, co jest w domu. Nie mogłam bezkarnie zabić tej dwójki. Wystarczyło się stąd wydostać. Ruszyłam w kierunku drzwi, osłaniając się płomieniami. Kiedy znajdowałam się już naprawdę blisko mojego celu chłopak złapał mnie za ramiona. Nie zdążyłam zareagować- był zbyt szybki. Krzyknęłam i już chciałam odgonić go płomieniem, kiedy poczułam na skórze jego usta. Jeszcze mnie nie ugryzł. Skamieniałam, rozszerzając źrenice ze strachu. Nic już nie mogłam zrobić. I tak był szybszy i silniejszy niż ja. Nawet, gdyby był zwykłym człowiekiem, miałabym problem w wyrwaniu mu się.
Bez ostrzeżenia przebił moją skórę zębami. Nie wrzasnęłam, nadal nie mogłam wydobyć z siebie dźwięku. Poczułam, jak ssie moją krew. Po chwili po mojej żyle zaczął rozchodzić się jad. Dopiero teraz byłam w stanie wrzasnąć. Zrobiłam to. Ogień na moich dłoniach znikł, zgasł. Chłopak puścił mnie, a ja upadłam na ziemię. Oboje spojrzeli na mnie z satysfakcją. Teraz... No właśnie. Co teraz?
Teraz pozostaje mi przeżyć następne kilka godzin bólu, a potem... Potem muszę wrócić do... Zaraz. Przecież nie mogę wrócić. Z miejsca by mnie zabili. Muszę uciekać. Pozbyć się tego wszystkiego, co mam. Kilka pierwszych miesięcy będzie trudnych, wiem jak to będzie... Ale ja nie będę zabijać ludzi. Nigdy. Jęknęłam cicho. W mojej głowie nadal wirowały myśli... A co, jeśli mnie znajdą? Zabiją mnie. To pewne. Muszę sobie znaleźć jakiś azyl, jakieś moje miejsce. Zacząć żyć inaczej. Pewnie uznają, że nie żyję. Trudno. Wolę być uznana za martwą, niż naprawdę taka być.
---------------------------------------
Yay! Dokończyłam. Trochę takie Zmierzchowe, ale ostatnio po prostu mam nastrój na wampiry xDD No nic. Lepiej to, niż kucyki pony, bo to też już przerabiałam xD. Dobra, nie wiem, czy się komuś podoba, czy nie... Piszcie. No i ten. Nie wyszło mi.
-Czujesz?- zapytała dziewczyna o długich blond włosach. Oczy otworzyły mi się jeszcze szerzej. Przecież ona była na tamtym obrazie!
-Tak... Człowiek.- Stwierdził chłopak. On z kolei miał czarne, krótko przycięte włosy. Oboje się uśmiechali. Już wszystko do mnie dotarło. Jak mogłam nie zauważyć? Przecież wyraźnie słyszałam, że to właśnie w tym domu...
-W dodatku nadal tu jest.- Stwierdziła blondynka, przerywając tym samym moje rozmyślania. W tym momencie, jak na komendę odwrócili się w moją stronę. Wiedziałam już, że są pewni, iż ja tu jestem. W parę sekund znaleźli się obok mnie. Odetchnęłam powoli, wpatrując się w nich tępo. Byłam w pełni świadoma, że są wampirami. Było to po nich widać. Ale w końcu ja sama byłam tylko "zwykłym" człowiekiem. Co mogłam zrobić? Nic. A jednak... Ja również miałam tajną broń. Tajne zdolności... Niewielu ludzi o nich wiedziało.
-O... Nie boisz się?- Zakpił chłopak.
-Nie. Nie mam czego.- Odpowiedziałam mu z szyderczym uśmiechem. Nie widzieli, że dłonią zaznaczam symbole na rękojeści noża.
-Jaka odważna.- Uśmiechnęła się szerzej dziewczyna i dotknęła porcelanową dłonią mojego policzka. Była lodowata.
-Nie za zimno Ci?- Zapytałam z fałszywie zatroskaną miną.
-Nie, dziękuję.- Odpowiedziała blondynka z przesłodzonym uśmiechem. Po chwili na mojej dłoni pojawił się płomień. Uniosłam ją na wysokość ust dziewczyny.
-Jesteś pewna?- Zadałam jej kolejne pytanie. Zaskoczona dziewczyna odskoczyła ode mnie. Wykorzystałam to i machnęłam jej płomieniem przed twarzą, aby po chwili to samo uczynić wobec chłopaka. On również się odsunął. Uśmiechnęłam się złośliwie. Złączyłam płasko obie dłonie, a ciepły, muskający lekko moje ciało ogień zaczął się powiększać, stopniowo zajmując całą powierzchnię moich palców. Nie spuszczałam wzroku z obojga moich przeciwników. Mieli nieznaczną przewagę. Jednak do tej pory pozbyłam się już kilku wampirów, czemu nie mieliby być następni? Nie... Wysłano mnie z misją sprawdzenia, co jest w domu. Nie mogłam bezkarnie zabić tej dwójki. Wystarczyło się stąd wydostać. Ruszyłam w kierunku drzwi, osłaniając się płomieniami. Kiedy znajdowałam się już naprawdę blisko mojego celu chłopak złapał mnie za ramiona. Nie zdążyłam zareagować- był zbyt szybki. Krzyknęłam i już chciałam odgonić go płomieniem, kiedy poczułam na skórze jego usta. Jeszcze mnie nie ugryzł. Skamieniałam, rozszerzając źrenice ze strachu. Nic już nie mogłam zrobić. I tak był szybszy i silniejszy niż ja. Nawet, gdyby był zwykłym człowiekiem, miałabym problem w wyrwaniu mu się.
Bez ostrzeżenia przebił moją skórę zębami. Nie wrzasnęłam, nadal nie mogłam wydobyć z siebie dźwięku. Poczułam, jak ssie moją krew. Po chwili po mojej żyle zaczął rozchodzić się jad. Dopiero teraz byłam w stanie wrzasnąć. Zrobiłam to. Ogień na moich dłoniach znikł, zgasł. Chłopak puścił mnie, a ja upadłam na ziemię. Oboje spojrzeli na mnie z satysfakcją. Teraz... No właśnie. Co teraz?
Teraz pozostaje mi przeżyć następne kilka godzin bólu, a potem... Potem muszę wrócić do... Zaraz. Przecież nie mogę wrócić. Z miejsca by mnie zabili. Muszę uciekać. Pozbyć się tego wszystkiego, co mam. Kilka pierwszych miesięcy będzie trudnych, wiem jak to będzie... Ale ja nie będę zabijać ludzi. Nigdy. Jęknęłam cicho. W mojej głowie nadal wirowały myśli... A co, jeśli mnie znajdą? Zabiją mnie. To pewne. Muszę sobie znaleźć jakiś azyl, jakieś moje miejsce. Zacząć żyć inaczej. Pewnie uznają, że nie żyję. Trudno. Wolę być uznana za martwą, niż naprawdę taka być.
---------------------------------------
Yay! Dokończyłam. Trochę takie Zmierzchowe, ale ostatnio po prostu mam nastrój na wampiry xDD No nic. Lepiej to, niż kucyki pony, bo to też już przerabiałam xD. Dobra, nie wiem, czy się komuś podoba, czy nie... Piszcie. No i ten. Nie wyszło mi.
Bum tsss!
Nie będzie opowiadania- sorry. Miało być, mam początek... Ale bum tsss (!) ktoś do mnie napisał, zmusił mnie praktycznie do wejścia na chata i ten tego... No wena mi padła. Kurde.
Nie wiem, co pisać. Nie mam pomysłu na nic.
NUDAAA. Oglądam sobie strony o Igrzyskach.. Wie ktoś, kiedy jest premiera WPO? Bo tak jakoś nie rozkminiłam jeszcze... A dobrze by było iść.
Nie wiem, co pisać. Nie mam pomysłu na nic.
NUDAAA. Oglądam sobie strony o Igrzyskach.. Wie ktoś, kiedy jest premiera WPO? Bo tak jakoś nie rozkminiłam jeszcze... A dobrze by było iść.
niedziela, 5 maja 2013
Em... No i co?
Jestem. Wielki powrót! xDD
Nie no. Po prostu troszkę się działo w moim i tak już rozwalonym życiu i nie miałam czasu. "Kłótnia" z przyjaciółką i majówka. Nie było czasu... Ale jestem.
Co do tej pseudo kłótni- jest już w sumie ok.
Chciałam coś napisać, bo mam wenę(!), ale jeszcze chwilę poczekacie, bo muszę to najpierw napisać xDD
Dobra, biorę się za pisanie i postaram się to dodać jeszcze dziś.
Nie no. Po prostu troszkę się działo w moim i tak już rozwalonym życiu i nie miałam czasu. "Kłótnia" z przyjaciółką i majówka. Nie było czasu... Ale jestem.
Co do tej pseudo kłótni- jest już w sumie ok.
Chciałam coś napisać, bo mam wenę(!), ale jeszcze chwilę poczekacie, bo muszę to najpierw napisać xDD
Dobra, biorę się za pisanie i postaram się to dodać jeszcze dziś.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)